Człowiek przyzwyczaił się myśleć, że żyje w epoce relatywnego dobrobytu. Stworzył znakomity system ochrony zdrowia, półki w sklepach pękają od szerokiego asortymentu towarów, a środki łączności działają z ogromną prędkością. Szeroko rozwinięty system transportu umożliwia łączenie zarówno miast, jak i krajów przez sieć autostrad, kolei żelaznych i portów lotniczych.
Po raz pierwszy w historii świata większa część ludności zamieszkuje aglomeracje miejskie. Człowiek stworzył zadziwiająco złożony mechanizm, który dzisiaj funkcjonuje praktycznie niezawodnie. Ponadto przyzwyczaił się myśleć, że ten stan rzeczy nigdy nie ulegnie zmianie. Nie ma jednak gwarancji, że tak będzie zawsze. Jednego dnia również i funkcjonowanie naszego globalnego mechanizmu może zostać naruszone.
Nasz komfortowy świat jest niestabilny. Ciągle widzimy jak w różnych częściach świata ludzie tracą w jednej chwili cały dobytek współczesnej cywilizacji. Przyczyną może być wojna, klęska żywiołowa, akt terrorystyczny na elektrowni atomowej. Nie można także wykluczyć globalnej epidemii nowej choroby, nagłego krachu światowego systemu finansowego, drastycznych zmian klimatycznych, uderzenia asteroidy, czy fali pseudo uchodźców zalewających europejską cywilizację. Wspomniane wydarzenia i zjawiska nie raz zmieniały bieg rozwoju cywilizacji na naszej planecie.
Jeżeli pewnego dnia znajdziesz się przypadkowo lub nie, w epicentrum tonącego świata, jak na statku „Titanic”, po której stronie burty staniesz, żeby uratować życie swoje i swoich bliskich, zdrowie, szczęście, biznes?
Karma – brzmienie tego słowa wielu z nas przeszywa dreszczem niepokoju. Słysząc je , myślimy często, że los przestał nam sprzyjać i dopadło nas przeznaczenie. Jakże się mylimy.
Za karmą , jakiej bez wątpienia doświadczamy, nie stoi bowiem nikt, kto zsyła na nas zły los, czy też próbuje nas za coś ukarać. A i takie opinie wielokroć słyszałam.
Nieraz zastanawiając się nad tym, jak to właściwie z ową karmą jest, trafiłam pewnego dnia do Sztuki Dobrego Życia w Łodzi, na wykład kogoś na wskroś niezwykłego. Kogoś, kto wreszcie pomógł mi poukładać puzzle na pojęcie karmy się składające. Tą osobą był Giennadij Płużnow – lekarz, który stosuje przeróżne techniki i narzędzia, pomagające osiągnąć odpowiedni stan zdrowia. Co ciekawe, będąc lekarzem, znacznie bardziej niż w lekarstwa, wierzy w psychoanalizę, astrologię i w to – co, jego zdaniem, najważniejsze – że to my sami mamy największy wpływ na nasze zdrowie i rzeczywistość, jaka nas otacza.
Jego droga wiodła przez studiowanie medycyny, psychiatrii, psychoanalizy. Nie zabrakło na niej fascynacji muzyką, teatrem, filozofią egzystencjalną. W efekcie, poszukując klucza otwierającego właściwe drzwi, stworzył unikalny system pracy z tymi, którzy potrzebują jego pomocy. System, który połączył wszystkie zgłębione przez niego dziedziny, leczący ciało, umysł i duszę.
– Najważniejsze to przebudzić świadomość – twierdzi. I dodaje: – A zaraz potem nauczyć się panować nad emocjami.
To, podobno, jak twierdzą ci, którzy zwracają się do niego, jest najtrudniejsze. Mawiają, że niewykonalne. Giennadij Płużnow uśmiecha się wówczas i mówi: Jeżeli Twoją głową rządzą emocje, zatrzymaj je. Słyszy wtedy: – Ale to nie jest możliwe. Nie da się. Stawia w takim wypadku pytanie: – Jeżeli nie możesz zatrzymać galopady myśli w swojej głowie, to czyja to jest głowa?
Wyjaśnia przy tym, że będąc dziećmi Boga potrafimy założyć skrzydła i lecieć. Jednakże, tak twierdząc, ostrzega, by pamiętać, że świat otwiera się dla śmiałków , nie dla idiotów.
Mówiąc o karmie, twierdzi, że to nie co innego, jak działanie. I zaraz określa ją przez najróżniejsze czasowniki: działać, dokonywać, proponować, wypowiadać, spełniać…, dając tym do zrozumienia, że swoją obecnością i swoim działaniem, tym co robimy, jak się zachowujemy, sami tę karmę tworzymy. Karma jest efektem naszych poczynań – tłumaczy.
– Panuj nad swoimi myślami , bowiem nie istnieje myśl, która nie pociąga za sobą rozliczenia – usłyszałam na warsztatach od Giennadija Płużnowa. I natychmiast dotarło do mnie to, o czym mówił. Mam nauczyć się prawidłowo myśleć, bo kiedy to uczynię przyjdzie zrozumienie. A kiedy zacznę rozumieć, będę panowała nad myślami, uczuciami, emocjami. Zacznę wówczas wpływać na swoją karmę, która jest wynikiem mojego wielopłaszczyznowego działania.
Wiele osób pyta, dlaczego tak, nie inaczej, dzieje się w ich życiu. Płużnow odpowiada natychmiast: – Każdy człowiek żył już wiele razy, wprawiajac w ruch energię swoim postępowaniem. Teraz napotyka na skutki swych czynów.
Jest zdania, że część karmy bierze swój początek tutaj, na Ziemi. Nazywa tę część losem, który Stwórca uwiązuje u szyi każdego człowieka w chwili jego narodzin. Ów człowiek , dostając jednocześnie w darze wolną wolę, idzie przez życie, realizując plan z jakim na tym świecie pojawiła się mieszkająca w nim dusza. To, jaką drogę wybierze, czy najprostszą, czy okrężną, ile razy będzie się potykał, zanim dotrze do celu, uwarunkowane jest jego wyborami, które złożą się na jego przyszłą karmę.
– Prawo karmy działa poza czasem i przestrzenią. Dla karmy, podobnie jak dla podświadomości , nie ma czasu – wyjaśnia Giennadij Płużnow, twierdząc jednocześnie, że czas to sztuczna jednostka, przy pomocy której mierzymy jednostki naturalne takie jak choćby wiek czy godzinę. Potem rzuca w eter pytanie: Można zatrzymać czas?
A kiedy wszyscy zadziwieni milczą, on pyta- Doba – ile to godzin? Godzina , ile to minut? Słysząc odpowiedź, pyta dalej: – Minuta to ile sekund? A kiedy z sali słyszy : „60”, zadaje kolejne pytanie: – A sekunda? Wówczas dają się słyszeć odgłosy zdziwienia. Pojawiają się jakieś bliżej nieokreślone ułamki. Płużnow odpowiada: A sekunda to: tik – tak, tik – tak, tik – tak. A między tik i tak – pauza. Jeśli umiesz trafić w pauzę, potrafisz zatrzymać czas. Ot, i cała filozofia. Grunt, żeby mieć wiedzę i pamiętać, że nieprawidłowa wiedza gorsza jest od jej całkowitego braku.
– Jakie słowo natychmiast winno kojarzyć się nam z karmą – pytam Płużnowa. – Odpracowanie – odpowiada. Dodaje jednak natychmiast: – Nie chodzi tylko o to, by odpracować karmę. Zresztą za życia i tak można odpracować zaledwie jej część. Ważne jest, by nie tworzyć nowej. Ona powstaje poprzez działania i czyny, myśli i emocje. Trzeba nauczyć się je kontrolować. Niezwykle ważna jest samokontrola, takie swego rodzaju monitorowanie samego siebie. By owo monitorowanie było możliwe, konieczne jest planowanie – wyjaśnia Giennadij Płużnow i podkreśla, że każda myśl w ciele to dodatkowa cegła i nie wolno o tym zapominać.
Dlaczego Stwórca dopuszcza karmę? – pytają nieraz Płużnowa. – Pan Bóg daje tyle, ile na dany czas, w konkretnym wcieleniu, możemy odpracować – odpowiada.
Mówiąc o karmie, Giennadij Płużnow wyodrębnia trzy jej rodzaje. Dojrzałą, zaczętą karmę, zwaną Praratha, ukrytą – nagromadzoną i karmę powstającą, określaną mianem Kridżamana.
Szczególną uwagę zwraca na karmę ukrytą, którą przenosimy przez kolejne wcielenia. Twierdzi, że oczekuje ona na odpowiednie warunki ku temu, by się zrealizować. – To nasze skłonności z przeszłości, a dokładniej mówiąc, efekt tych skłonności – mówi . – Ten rodzaj karmy możemy zmienić. Mamy na niego wpływ. Wystarczy tylko, że poskromimy a w efekcie zrezygnujemy z owych skłonności – wyjaśnia.
Co zaś się tyczy karmy powstającej, związanej z naszym obecnym życiem, zdaniem Giennadija Płużnowa, z uwagi na ogromne przyspieszenie, bardzo prawdopodobne jest , że wypełni się ona jeszcze za tego życia.
Wykład Giennadija Płużnowa to zawsze nie lada gratka. Dotyka on bowiem iście ciekawych spraw. Wszystko, o czym mówi łączy się ze sobą i składa w piękną całość. Płużnow uczy nie tylko słuchać, ale i słyszeć, nie tylko patrzeć, ale i widzieć. Skłania do dokonywania wyborów. Przestrzega , by dobrze wybierać nauczycieli, dostrzec po której stronie stoją, bo zło – jak twierdzi – też ubiera się w białe szaty.
– Światy wewnętrzny i zewnętrzny muszą się równoważyć – przypomina No i z niekłamaną przyjemnością podaje różnicę między egoistą a egocentrykiem.
Słuchając go, ma się wrażenie, że zna nas na wylot, czyta jak z otwartej księgi. Twierdzi, że wszystkie kłopoty biorą się z tego, że człowiek rzadko kiedy tak naprawdę wie, czego chce.
– Życie to teatr – powiada. – Ważne jest, by wiedzieć jaką rolę w nim gramy, pierwszo, czy może drugoplanową, a może jesteśmy tylko statystami?- skłania do zastanowienia się.
Podkreśla, że ludzkość utraciła sztukę mowy szeroko pojętej. – Myślą jedno, robią drugie, a czego chcą – nie rozumieją – wysuwa śmiałą tezę. Wyjaśnia też, że w trakcie naszego życia trafiamy na takie istoty, jakie odpowiadają naszym wibracjom.
Magia według Płużnowa to działanie, a lustro zawsze jest drzwiami do innego świata.
Najważniejsze – jego zdaniem – to zdać sobie sprawę z tego, co tutaj robimy. I pamiętać, w kontekście karmy, że dusza jest swobodna i twórcza, a twórczość to pierwszy krok do Boga. – Bóg po prostu jest – mówi Giennadij Płużnow. – To, czy zechcemy się do niego upodabniać, to już wyłącznie nasza sprawa – stwierdza. – Jest sporo dróg ku boskości, tylko ostatnimi czasy wędrowców brakuje – mówi z uśmiechem. I dodaje: Wolę zawsze kształtuje energia.
A kiedy zasłuchani słuchacze próbują przyswoić przekazaną wiedzę, okraszaną przykładami z wieloletniej praktyki, Płużnow mówi:
– Pamiętajcie, że szczęście ma termin ważności. Sięgajcie po to, które będzie działało dłużej. Ale pamiętajcie, że prosząc o coś, winniście mieć świadomość, że możecie to otrzymać. Dlatego powinniście wcześniej zadać sobie pytanie: A jeśli otrzymam, to co dalej?
Ten warsztat odmienił moje życie. Stałam się przede wszystkim uważniejsza, bo też doktor Giennadij Plużnow wiele mi uświadomił, poruszając różne struny, na których teraz uczę się grać.
Wyjeżdżałam z Łodzi z ogromnym niedosytem, mając nadzieję, że niedługo się spotkamy.
I oto nadarza się kolejna okazja. Już 14 listopada, znowu w Sztuce Dobrego Życia, Giennadij Płużnow poprowadzi kolejny warsztat. Tym razem przeznaczony dla kobiet, zatytułowany: „Mit o kobiecej wolności, czyli jak uwolnić się od męskiej zależności”.
Niebywałe to będzie spotkanie, bo któż inny jak nie mężczyzna może najprawdziwiej, najszczerzej opowiedzieć o tym, w jaki sposób my – kobiety jesteśmy przez mężczyzn manipulowane po to, by niezauważenie dla nas wchodzić w rolę niewolnicy. By z kobiety świadomej siebie i o sobie decydującej stawać się marionetką , za sznurki której umiejętnie, z premedytacją i bezpardonowo, pociągają ojcowie, mężowie, partnerzy, bracia, przyjaciele – mężczyźni.
Oczywiście jadę na ten warsztat bez dwóch zdań!. Nie przepuszczę takiej okazji. I choć ponoć nie powinniśmy oczekiwać, spodziewam się jak zawsze w wykonaniu doktora Plużnowa wielkiego show, bazującego na nietuzinkowej wiedzy i niebywałym doświadczeniu.
Tym ciekawsze będzie to spotkanie, że Giennadij Plużnow , by przekazać nam niezbędną wiedzę, która pozwoli kobietom nie popadać w zależność od mężczyzn, będzie musiał – chciał , nie chciał – stać się na jeden dzień takim trochę „zdrajcą”, bo przecież sam jest mężczyzną.
Szczerze zachęcam wszystkie kobiety: takie spotkania ubogacają, sprawiają, że nagle odkrywamy właściwą drogę, spostrzegamy to, co dotychczas było niezauważalne, zmieniamy siebie, a wraz z tym zmienia się przestrzeń wokół nas, i – co za tym idzie – nasze życie nabiera innego wymiaru, a o to przecież chodzi.
Teresa Szczepanek
Na to i wiele innych pytań osobiście dostaniesz odpowiedź biorąc udział w spotkaniu
13 listopada 2015, godz. 18 – 21
Prowadzi dr Gennadij Płużnow – lekarz medycyny, specjalizujący się w psychiatrii, psychoterapii i seksuologii.
Informacje:
mailowo: sztukadobregozycia@gmail.com
telefonicznie: 512 354 599 lub 692 778 413
Miejsce:
Stowarzyszenie Sztuka Dobrego Życia
ul. Sienkiewicza 61, 90-009 Łódź
wejście z Pasażu Schillera
Jak trafić: budynek pofabryczny – tuż przy Straży Miejskiej. Po przejściu przez bramę należy kierować się w lewo do ostatniej klatki schodowej. Na drzwiach jest plakat Stowarzyszenia
Szanowni Państwo jestem bardzo zadowolona, iż po raz kolejny mogłam, dzięki Waszemu Stowarzyszeniu, uczestniczyć w prelekcji tego wykładowcy. Temat był nietuzinkowy, a co więcej bardzo aktualny co pokazały współczesne wydarzenia. Sytuacja ta pokazuje, że przekazywane podczas wykładu informacje powinny stać się obowiązkowe dla każdego obywatela. Wykładowca
w bardzo profesjonalny sposób podał receptę na to jak mamy przygotować się na te trudne wydarzenia. Po wysłuchaniu wykładu wyszłam bogatsza o wiedzę, która pomoże mi przeżyć katastrofę. Powiem więcej nie tylko przeżyć, ona mi pomoże przeżyć ją z godnością i honorem. Mam jednak pewien niedosyt i dlatego zwracam się z prośbą do Państwa o zorganizowanie kolejnej prelekcji, a może i warsztatów, które poruszałyby aspekt psychologicznych urazów, zawsze obecnych podczas tego typu wydarzeń. Ponadto wykładowca nie poruszył zagadnienia dotyczącego przeżycia samotnej kobiety oraz samotnej matki z dziećmi podczas apokaliptycznych wydarzeń. Polecam takie warsztaty każdemu, kto chciałby uratować życie swoje i swoich bliskich, swoje zdrowie i szczęście.
Łódź zawsze dawała możliwość rozwoju i spojrzenia na wszystko, co wydaje nam się oczywiste z nieco innej perspektywy. Tym razem do odwiedzenia przez mnie tego miasta przyczyniła się prelekcja dr Giennadija Płużnowa w Sztuce Dobrego Życia. Jej tytuł: „Jak przeżyć Apokalipsę” przyciagnąl sporo osób, zdających sobie sprawę z tego, że trzeba mieć niebagatelą wiedzę, by móc odnaleźć się w sytuacji zagrożenia na przykład : atakiem terrorystycznym, jądrowym, z użyciem broni chemicznej, czy w trakcie stanu wojennego lub rozmaitych kataklizmów.
Uzmysłowiwszy zatem sobie, że – ogólnie rzecz ujmując – ów „koniec świata” może dziać się z moim udziałem, pojechałam dowiedzieć się co i jak robić, by jak najmniej dotkliwie go przeżyć.
Doktor Giennadij Płużnow zafundował zebranym lekcję obfitującą w przykłady niczym z filmów grozy. I choć mówił o sprawach nad wyraz poważnych i trudnych, staral się informacje przekazywać często w formie żartobliwej, by latwiej było zmierzyć się z problemem.
Okazało się, że nawet jeśli wydawało nam się, że doskonale wiemy jak postępować w sytuacjach zagrożenia, z jakich korzystać pomocy, co zabrać ze sobą, by przeżyć kilka dni bez dostępu do wody, elektrycznosci, bez dachu nad głową – tak naprawdę mizerną mamy wiedzę. I to głównie wiedzę wynikającą z praktyki – czyli co z czego wykonać, co czym zastąpić, ile i jakich produktów spożywać, by nie osłabiać przemieszczająej się grupy, kogo do niej przyjąć i czy przyjmować zawsze.
Osobiście uzyskałam sporo informacji. Nie przyszło by mi na przykład do głowy, jaki użytek można zrobić z dlugopisu i jak niebezpieczną może stać się bronią.
Prelekcja dobiegł końca. Wyszłam z niej mądrzejsza. Jednego mi jednak zabrakło. Informacji na temat, co zrobic, by opanować emocje, by nie popaść w histerię, nie spanikować, by po prostu w obliczu kryzysu zagrażającego mojemu życiu i życiu bliskich mi osób, nawet posiadając nieprawdopodobną wiedzę i praktykę– tak po ludzku nie zwariować.
I oto wracam z prelekcji i co słyszę: – Paryż w żałobie. No masz! – myślę sobie. – Nie znasz dnia ani godziny, kiedy możesz stać się uczestnikiem rozgrywającego się na twoich oczach dramatu, kiedy staniesz się częścią tragedii.
A zatem może warto pokusić się o II część prelekcji, dającej podpowiedzi, jak w obliczu apokalipsy zachować równowagę psychoemocjonalną?
Teresa Szczepanek.
Ostatnio miałam okazję wziąć udział w nietuzinkowym wykładzie pt „Zostać przy życiu, czyli jak przeżyć apokalipsę…” prowadzonym przez dr Gennadija Plużnowa. Początkowo z dystansem podeszłam do tematu, jednak po przeanalizowaniu wydarzeń z ostatnich lat nie tylko tych politycznych, ale także dotyczących zmian klimatycznych i klęsk żywiołowych, doszłam do wniosku, że część wymienionych w opisie zagrożeń już trwa, a w niektórych regionach świata są one już mocno zaawansowane. Treść wykładu nie tylko mile mnie zaskoczyła, ale także uświadomiła moje braki wiedzy w sytuacjach ekstremalnych, np. co powinnam ze sobą zabrać gdy zajdzie potrzeba nagłej ewakuacji. Emocje jak strach czy poczucie zagrożenia utrudniają logiczne myślenie i analizę sytuacji, liczy się natomiast posiadana wiedza i czas. Jestem bardzo wdzięczna za zorganizowanie wykładu o tej tematyce i z niecierpliwością czekam na jego kontynuację.